Wednesday, March 30, 2011

Do tej pory 14 zgineło 48 osób jest rannych w tym 6 dzieci i 6 kobiet.

Do tej pory 14 zgineło 48 osób jest rannych w tym 6 dzieci i 6 kobiet.
izrael dzisiaj wczesnym rankiem bombardował Gaza i jeden bojownik Islamskiego Dzihadu zginoł i jedna osoba została ranna .

Wednesday, March 23, 2011

Izrael znów bombarduje Gazę. 19 rannych

Izrael znów bombarduje Gazę.

19 rannych

Palestyńscy lekarze informują: co najmniej 19 rannych, takie żniwo przyniosła seria ataków z powietrza dokonana w Strefie Gazy przez izraelskie wojsko wczoraj, 21 marca.

Raporty mówią o 9 eksplozjach w mieście Gaza oraz na północy i południu terytorium Strefy. Palestyńscy rzecznicy medyczni przekazali światu informację, że rannych na skutek izraelskich nalotów jest 19 osób, w tym 4 bojowników , 7 kobiet i 2 dzieci. Izraelskie wojsko potwierdziło informacje o atakach, mówiąc o tym, że ich celem było kilku bojowników powiązanych z Hamasem oraz tunel, przez który miano przemycać broń. Tymczasem według Reutersa, zniszczone zostały także obiekty gospodarcze – m.in. cementownia oraz odlewnia metali, a także obóz treningowy dla bojowników znajdujący się na północ od Gazy.

Dziennikarz BBC, Jon Donnison odnotował, że ryk samolotów wojskowych nad Strefą Gazy był słyszalny przez dłużej niż 1 godzinę.

Palestyńskie źródła medyczne mówią także o 2 zabitych Palestyńczykach, którzy polegli w konfrontacji przygranicznej z izraelskimi siłami w sobotę, 19 marca . Według izraelskiego wojska, dwóch Palestyńczyków czołgało się do granicy z czymś, co miało przypominać bombę i po zignorowaniu ostrzeżenia zostali oni zastrzeleni przez żydowskich żołnierzy.

Jak donoszą media zagraniczne, 19 marca z terytorium Strefy Gazy wystrzelono w Izrael ponad 50 pocisków moździerzowych, a następnego dnia, czyli w niedzielę 20 marca, Hamas wystrzelił 2 rakiety na terytorium południa Izraela. Jedna z nich eksplodowała niedaleko miasta Ashkelon. Nikt nie ucierpiał. Jak podaje brytyjski Guardian, większość ataków wymierzonych w Izrael zostało przeprowadzonych przez pomniejsze grupy bojowników, a Hamas wziął odpowiedzialność tylko za niektóre z nich.

Palestyńscy analitycy wiążą bieżącą eskalację przemocy z nawoływaniem do prezydenta Autonomii Palestyńskiej Abbasa, aby wyciągnął rękę do Hamasu. Jak dodaje Reuters, palestyńskie grupy bojowe często i regularnie wystrzeliwują pociski na teren Izraela, jednak ugrupowanie Hamas w ostatnich miesiącach unikało tego rodzaju działań bądź zaprzeczało o swojej odpowiedzialności za nie. Palestyński ekspert Talal Okal powiedział w wywiadzie, iż spodziewa się eskalacji przemocy ze strony Hamasu, ale dodał przy tym, że według niego Izrael dąży do tego samego.

W zeszłym tygodniu Abbas wyraził wolę odwiedzenia Gazy w celu przedyskutowania opcji zjednoczenia palestyńskich szeregów. Niektórzy przedstawiciele Hamasu obawiają się, że pojednanie ze świeckim Fatahem mogłoby zagrozić pozycji islamistów w Palestynie. Z kolei Izrael dał sygnał, iż widzi w takim pojednaniu zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa.

Źródeł eskalacji napięcia i wzajemnej agresji między Palestyńczykami i Żydami można doszukiwać się w wydarzeniach z 16 marca, czyli ze środy zeszłego tygodnia. Wówczas izraelskie myśliwce wystrzeliły 2 rakiety w węzeł bezpieczeństwa Hamasu na terenie Strefy Gazy, zabijając dwóch bojowników. Izraelskie wojsko potwierdziło nalot, argumentując jego słuszność wcześniejszym atakiem rakietowym na Izrael, który nie spowodował żadnych ofiar śmiertelnych, ani rannych. W tym samym czasie żydowscy komandosi dokonali abordażu na śródziemnomorski statek towarowy, który według izraelskich oficjeli, miał przewozić broń dla Gazy fundowaną przez Iran.

Większość źródeł informacyjnych zgadza się co do oceny sytuacji w Strefie Gazy, uznając obecną intensyfikację działań wojennych za największą od czasu izraelskiej ofensywy zbrojnej między grudniem 2008r., a styczniem 2009r. Zginęło wówczas 13 Żydów oraz ponad 1300 Palestyńczyków.

Tuesday, March 22, 2011

Palestyńczycy organizują się do trzeciej intifady

Palestyńczycy organizują się do trzeciej intifady

Ludność palestyńska zaczyna organizować się na Facebooku i wzywa do masowej demonstracji 15 maja, która ma być wyrazem sprzeciwu wobec polityki Izraela. Już w pierwszym dniu akcja została poparta przez 50 tys. osób. 15 maja od roku 1948 obchodzona jest rocznica założenia państwa Izrael. Palestyńczycy nazywają ten dzień – “Jawm Nakba” co oznacza dzień katastrofy.

- Jeśli Bóg pozwoli dotrzemy do milionów.

- Nadszedł czas wyzwolenia Palestyny, nadszedł czas na nasz “Dzień Gniewu”.

Wieści gminne niosą że w sieci organizuje się już grupa przeciwników, która ma masowo zgłaszać to wydarzenie administracji Facebooka jako “mowę nienawiści”. Ciekawe przez kogo inspirowane?

Link do Facebooka: http://www.facebook.com/Palestinian.Intifada

* intifada to arabskie określenie buntu, rebelii, powstania. Owo określenie jest najczęściej utożsamiane z konfliktem izraelsko-arabskim oraz tzw. intifadami palestyńskimi (pierwszą i drugą).

ا

Tuesday, March 1, 2011

Krótka historia Braci Muzułmanów dla opornych

Krótka historia Braci Muzułmanów dla opornych
Dodane przez WT , dnia 28 lutego 2011
W Polsce mało kto słyszał o Tariqu Ramadanie, Szwajcarze egipskiego pochodzenia, którego książki i wykłady na europejskich uniwersytetach zawsze budzą wielkie zainteresowanie i dyskusje. Ramadan jest profesorem katedry współczesnych studiów islamskich Uniwersytetu Oksfordzkiego, uważa się go za jednego z najciekawszych europejskich intelektualistów. Zanim do niego wrócimy, warto dodać, że jest wnukiem Hassana El-Banny – założyciela Braci Muzułmanów (w Polsce prasa używa określenia Bractwo Muzułmańskie).

El-Banna założył Stowarzyszenie Braci Muzułmanów w 1928 roku z zamiarem kształcenia młodzieży w duchu tradycyjnych wartości, co miało być odpowiedzią na brytyjską kolonizację i ślepe naśladownictwo europejskich wzorów kulturowych. Chodził po targach i kawiarniach z Koranem w ręku, by nauczać tzw. islamu socjalnego (promującego samopomoc ekonomiczną) – bezpośrednie spotkania z ludźmi są do dziś charakterystyczną cechą Braci.

Brytyjczycy, Amerykanie, Izraelczycy…

El-Banna, nie bez pomocy Brytyjczyków, zakładał szkoły, stowarzyszenia charytatywne, lazarety, biblioteki, przedsiębiorstwa i w 1934 roku jego organizacja liczyła już 40 tysięcy członków. Rok później egipscy Bracia uczestniczyli w pierwszym przegranym powstaniu Palestyńczyków przeciw Brytyjczykom i kolonistom żydowskim. W 1945 jego zięć Said Ramadan założył palestyńską filię BM, by walczyć z organizacjami syjonistycznymi, co jak wiadomo skończyło się klęską w 1948. Niepodległość, zamiast Palestyny, wygrali wtedy koloniści z Europy, którzy wyrzynali całe wioski, by w końcu dosłownie wypchnąć resztę Palestyńczyków do morza i za granicę. Rok później El-Banna został zamordowany.

Na początku lat pięćdziesiątych Amerykanie upatrzyli sobie egipskich Braci jako potencjalnych sojuszników przeciwko Naserowi i innym arabskim socjalistom. W 1957 Naser ostatecznie zdelegalizował BM, a 20 tysięcy z nich zamknął w więzieniach, w tym Ajmana Al-Zawahiriego, późniejszego nr 2 Al-Kaidy. Said Ramadan uciekł do Europy. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych organizacja, z powodu represji, miała przetrącony kręgosłup zajmując się głównie sprawami socjalnymi i budową meczetów.

Izraelczycy uznali, że w tej postaci będą oni świetną przeciwwagą dla popularności świeckiego Arafata, którego ciągle nie mogli dopaść. Mosad wpadł na pomysł, że odpowiednio kontrolowani Palestyńczycy z terytoriów okupowanych zajmą się religią, zamiast śnić o odzyskaniu kraju i pomógł Braciom stworzyć skromną, bogobojną organizację, która po latach przeistoczyła się w Hamas i faktycznie przez jakiś czas walczyła z Arafatem, ale szybko urwała się z izraelskiego paska. Nota bene taka była moda polityczna końca lat siedemdziesiątych: Amerykanie ożywili obumarły od średniowiecza koncept „świętej wojny”, by pompując miliardy dolarów wykorzystać tych, których dziś nazywamy talibami, do sprowokowania interwencji ZSRR w Afganistanie, co okazało się sukcesem.

Strzelanina w Egipcie

Po wojnie przeciw Izraelowi w 1973 prezydent Sadat powypuszczał BM z więzień, by użyć ich do walki ze skrajną lewicą. W 1978, kiedy podpisał układ pokojowy z Izraelem, organizacja oficjalnie wyrzekła się przemocy - oprócz walki z terrorem i okupacją izraelską w Palestynie. Romans Sadata z Braćmi nie spodobał się Amerykanom (Izraelowi), ale prezydent zaczął represje późno, dopiero jesienią 1981 roku. Wkrótce zginął w zamachu zorganizowanym przez odprysk zbuntowanych Braci, którym dowodził znany nam już Ajman Al-Zawahiri. Proamerykański wiceprezydent Mubarak nie wiadomo jak ocalał i zdobył władzę, ale podejrzewał, że za zamachem stała CIA i by na wszelki wypadek uniknąć powtórki nigdy nie mianował wiceprezydenta, aż do czasu promowania w zeszłym tygodniu szefa wywiadu, generała Sulejmana, który zresztą też miał stać za pamiętnym zamachem na Sadata.

Mubarak z Sulejmanem od razu przystąpili do likwidacji BM, szczelnie zapełnili więzienia – Sulejman, zafascynowany izraelskimi metodami, szeroko rozwinął stosowanie tortur, skrytobójstw i prowokacji. Prasa i biblioteki Braci zostały spalone bądź zamknięte, partia oczywiście zakazana. BM działali już tylko jako religijne stowarzyszenie pomocy społecznej.

W latach dziewięćdziesiątych Bracia zaczęli rodzaj wewnętrznej reformy ideologicznej. Wydali w podziemiu trzy manifesty. Jeden o „konieczności demokracji”, drugi o roli kobiet i trzeci na temat praw mniejszości, szczególnie „naszych braci i rodaków koptów (chrześcijan egipskich)”. Stało za tym młode pokolenie BM, związane z klasą średnią, dla którego stare przywództwo było już zbyt archaiczne. W 1996 spróbowali utworzyć legalną partię polityczną Al-Wasat z programem opartym na Koranie, ale i raczej liberalnym w stylu zachodnim, przewidującym poszanowanie wolności grupowych i indywidualnych, pluralizm wolnych wyborów itd. Do kierownictwa Al Wasat weszli też koptowie. Co do nich zresztą: są oni tak samo propalestyńscy jak BM i tak samo nie znoszą administracji Mubaraka. W czasie aktualnych manifestacji można ich poznać po wymachiwaniu portretami prezydenta, z gwiazdą Dawida domalowaną na jego zmarszczonym czole.

Znowu porażka

Al Wasat nigdy nie powstała: służby Sulejmana zamknęły całe kierownictwo do więzień, wszyscy stanęli przed sądami wojskowymi. Tariq Ramadan studiował w owych czasach na słynnym uniwersytecie Al-Azhar i niewykluczone, że miał coś wspólnego z Al Wasat, gdyż został aresztowany i torturowany. Kiedy tajna policja Sulejmana zorientowała się, że jest cudzoziemcem przerwała tortury, ale, żeby mu wybić z głowy lokalną politykę, torturowano i zabito na jego oczach jednego z Braci. Odtąd Ramadan nigdy już do Egiptu nie pojechał.

Po tej historii wielu Braci uznało, że marzenia o demokracji to póki co zawracanie głowy i do głosu wróciły elementy konserwatywne. W 2007 ogłosili np., że prezydentem kraju nie będzie mógł zostać nie-muzułmanin ani kobieta, co ciągle pozostaje przedmiotem wewnętrznych debat. Od tego samego 2007 Amerykanie utrzymują regularne, nieformalne kontakty z liderami BM – należy jednak pamiętać, że nie jest to organizacja o piramidalnej hierarchii, tylko wewnętrznie dość zróżnicowana. Bracia biorą udział w wyborach do parlamentu, oczywiście nie pod swoją etykietką. Ocenia się, że stanowili prawie jedną czwartą deputowanych w poprzedniej kadencji, z tym, że mieli dość ograniczone możliwości głoszenia poglądów. Po ostatnich wyborach w ogóle nie dostali się do parlamentu, na skutek fałszerstw władzy.

Izraelczycy i ludzie Sulejmana starszą, że gdyby doszło do wolnych wyborów BM mogliby zająć nawet dwie trzecie miejsc, natomiast inni oceniają, że góra 30%. Bracia są bez wątpienia bardzo popularni, ze względu na swoje zaangażowanie społeczne i potępienie polityki terroru uprawianej przez reżim izraelski. Dmą oni oczywiście w trąby „godności narodowej” i głośno domagają się odzyskania niepodległości, uważając, że Mubarak tak zajął się służeniem Ameryce (Izraelowi), że kompletnie zapomniał o wewnętrznych sprawach kraju, szczególnie szerzącej się nędzy.

Zmiany nie będzie

Dziś Tariq Ramadan (w 2004 roku Time przyznał mu ósme miejsce na liście stu najbardziej wpływowych intelektualistów świata) uważa, że niezwykle silne interesy geostrategiczne (czyt. Stanów i Izraela) skoncentrowane w Egipcie nie dopuszczą na razie do wolnych wyborów w tym kraju i opresyjny system Mubaraka (z nim lub bez niego) zostanie utrzymany. W krótkim eseju opublikowanym wczoraj na swojej stronie internetowej pisze jednak o „obowiązku moralnym” Zachodu wspierania demokratycznych aspiracji narodów Afryki, mimo tych problemów.

Prezydent Iranu: Przewrót dotrze do Zachodniego Świata

Prezydent Iranu:


Przewrót dotrze


do Zachodniego Świata

Teheran: Prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad powiedział w środę, że jest pewny, iż fala niepokoju na Bliskim Wschodzie rozszerzy się na Europę i Amerykę Północną, przynosząc koniec rządom, które Ahmadineżad obwinia o uciskanie i poniżanie ludzi. Nietrudno się domyśleć, że chodzi przede wszystkim o wpływy syjonizmu na politykę międzynarodową państw zachodnich. W ciągu ostatnich dni Islamska Republika Iranu wykazuje wzmożoną aktywność polityczną, korzystając z przemian zachodzących w otaczającym ją regionie.

Przywódca Iranu potępił próby używania przemocy przez rząd Libii wobec demonstrantów, określając je jako “groteskowe”. Tymczasem wspierany przez USA ruch opozycyjny w Iranie nazwał te poglądy hipokryzją, odnosząc się do stłumionych niedawno rozruchów. Ahmadineżad powiedział, że Świat potrzebuje systemu rządów, który “kładzie kres opresji, okupacji i poniżaniu ludzi”. Dodał: “To fala, która nadciąga”.

Odnośnie protestów w Libanie miał powiedzieć: “To bardzo groteskowe. To niewyobrażalne, że istnieje ktoś, kto bombarduje i zabija swój własny lud. Usilnie im doradzam, aby pozwolili swoimi narodom mieć własny głos i spotkali się z żądaniami narodu, jeśli nazywają się oficjelami tych narodów.”

W ten sam dzień, parlament Islamskiej Republiki Iranu przegłosował rezolucję potępiającą brutalne prześladowanie opozycji przez rządy państw ogarniętych protestami. Tekst uchwały mówi m.in.: “Pożałowania godne wydarzenia w Libii, Jemenie, Bahrajnie i Maroko oraz bezwzględna rzeź nieuzbrojonych ludzi z tych krajów przez autorytarnych rządzących jest przypomnieniem zbrodni, których wszyscy dyktatorzy w przeciągu całej historii dopuszczali się, aby pozostać przy władzy”. Dodatkowo, oświadczenie potępia “ciszę i niejasną pozycję Stanów Zjednoczonych” wobec sytuacji w regionie.

Tymczasem niespodziewanie Senegal zerwał stosunki dyplomatyczne z Iranem. Ministerstwo Zagraniczne Islamskiej Republiki wyraziło swoje zaskoczenie i podejrzenie, że za tą decyzją mogły stać wpływy “aktorów trzecich”, tym bardziej iż oba kraje planowały powziąć nowe projekty mające na celu zwiększenie ekonomicznej współpracy do wartości 200 milionów dolarów.

Komentując anty-rządowe protesty w szeregu krajów bliskowschodnich, irański Komitet parlamentarny do spraw Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa oskarżył USA i Izrael o próby nakierowania rozwojem wydarzeń, aby posłużyły ich własnym interesom.